Strona Główna Magia kamieni

Diamentowe mity i legendy

1666

Kamienie szlachetne mają w sobie niezwykłą moc, którą czasami trudno wytłumaczyć. Mają też swe mroczne tajemnice. 
Przyciągają jak magnes, nie tylko ze względu na swoją wartość, ale także z powodu energetycznych fluidów, które emitują. Towarzyszą ludziom od  zarania dziejów, wzbudzając pożądanie, zazdrość, wyzwalając ukryte namiętności. Są obiektem westchnień zarówno pań, jak i panów, motywem zbrodni i rabunków, impulsem do napisania powieści, nierzadko kryminalnej. Niewątpliwie mają w sobie magię, wyzwalaną w dwojaki sposób. Po pierwsze urzekają swym pięknem, po drugie hipnotyzują wręcz swą wartością.
Jednym z najbardziej pożądanych kamieni jest diament. Zadziwiający jest fakt, że nie jest to minerał rzadki ani też specjalnie trudny do zdobycia. W rzeczywistości jest wiele innych, ciekawszych kamieni, jak chociażby szmaragdy czy rubiny, a jednak bez wątpienia to diament ma w sobie jakiś urok, który od wieków urzeka i czaruje.
Kamienie szlachetne to minerały,o ich „szlachetności”  decyduje jednocześnie kilka czynników: rzadkość występowania, twardość – mierzona w 10-stopniowej skali Mosha (gdzie 1 to talk, a 10 – diament) oraz barwa, a także ilość inkluzji.
Babilończycy, Persowie, Egipcjanie i Grecy nie używali diamentów jako ozdoby. Rodowici Amerykanie traktowali je bardziej jako źródło złej energii, która miała negatywnie oddziaływać na tego, kto nosił diament przy sobie. Również Majowie, Aztekowie i Inkowie pochodzili do niego z rezerwą. Dla nich diament był mrocznym kamieniem, którego nie należało w żaden sposób eksponować ani też używać do produkcji ozdób.
Mity i legendy
Legendy często, a może przede wszystkim opowiadają o złośliwości diamentów. Możliwe, że podstawą takiego stanu rzeczy jest fakt, że wydobycie brylantów kojarzyło się z bólem i śmierci. Jednym z takich podań jest historia jednego z największych i najpiękniejszych diamentów świata, zwanego Orłowem. Kamień ten zdobi berło carów rosyjskich, posiada szlif rozetowy i waży 189,62 karatów. Według jednej z wersji opowieści, pewien francuski żołnierz znalazł go w XVIII wieku w hinduskiej świątyni w Mysore. Diament był wprawiony w oko posągu Brahmy. Żołnierz nie pohamował żądzy posiadania diamentu i ukradł kamień. Nie cieszył się nim długo, ponieważ wkrótce potem zmarł i kamień został sprzedany kapitanowi okrętu. W 1791 roku hrabia Grigorij Orłow kupił diament za 1 400 000 guldenów holenderskich i podarował go Katarzynie II. Obecnie znajduje się w skarbcu diamentowym w Moskwie.
Inna wersja opowieści głosi, iż kamień został znaleziony w pobliżu Pondicherry w Indiach i skradziony przez … mnicha. Później miał należeć do rosyjskiej księżniczki Nadii Orlov, która po rewolucji sprzedała klejnoty, aby sfinansować swoją ucieczkę. Jaka by nie była prawda, kamień uznaje się za pechowy.
Diament Regent
Z kolei diament Regent uznaje się za najdoskonalszy pod względem szlifu. Jego historia jest jeszcze ciekawsza. Znalazł go niewolnik, pracujący w jednej z kopalń diamentów Kompanii Wschodnioindyjskiej. Ukrył go w ranie zrobionej w nodze, a następnie podarował pewnemu marynarzowi, w zamian za pomoc w ucieczce. Marynarz sprzedał go za niezbyt wysoką kwotę, którą szybko zresztą roztrwonił, a gdy nic mu już nie zostało – powiesił się z rozpaczy. Kamień trafił w ręce gubernatora Madrasu, Pitta, który wywiózł go do Londynu. Tam oszlifowano go na doskonały brylant o masie 140,5 karata. Pitt sprzedał go regentowi Francji, księciu orleańskiemu za ponad trzy miliony franków. Później brylant zdobił koronę królewską Ludwika XV i chociaż w trakcie rewolucji francuskiej został skradziony, odnaleziono go wraz z innymi klejnotami królewskimi w belce wiązania dachu. Obecnie, po dość burzliwych losach, osiadł wreszcie w Luwrze i tam można go obejrzeć.

Diament Szach
Kolejny diament, Szach, został znaleziony w dolinach rzek Golkondy. Był niezwykły, ponieważ jego długość wynosiła 3 cm, a szerokość 1 cm. Kamień stanowił własność książąt Achmednaharu. Na jednej ściance diamentu został wyryty przez miejscowych mistrzów napis "Burchan-Nazim-Szach Drugi. Rok 1000" (1591 r. wg naszej rachuby czasu).

Niedługo potem władca północnych Indii, Wielki Mogoł, zdobywszy Achmednahar, zagarnął skarbiec wraz ze wspaniałym diamentem. Na polecenie miłośnika kamieni szlachetnych, szacha Dżechana (Władcy Świata), który sam zajmował się szlifowaniem, na innej ściance diamentu wyryto napis "Syn Dżechangirszacha-Dżechan-Szach. Rok 1051".

Po zdobyciu Indii przez perskiego szacha, Nadira, kamień ten wraz z innymi klejnotami dostał się do skarbca Persji. Sto lat później wyryto na nim kolejny, trzeci już napis: "Władca-Kadżar Fath-Ali-Szach-Sułtan. Rok 1242".
Po zamordowaniu w 1829 r. dyplomatycznego przedstawiciela Rosji w Teheranie (był nim Aleksander Gribojedow), Persja, jakby dla okupienia swej winy, ofiarowała Rosji ten wspaniały kamień. Obecnie znajduje się on na Kremlu.
Diament KOH-I-NOOR
Diament KOH-I-NOOR pochodzi z Indii. Waży 105 karatów (21,6 g). Obecnie znajduje się w koronie królowej matki i zdobi przód krzyża nad obręczą tego insygnium.

Nie jest dokładnie znane miejsce jego znalezienia, ani też jego najwcześniejsze dzieje. Pierwsza informacja o diamencie będącym własnością radży Malwy znalazła się w kronikach dopiero w 1304 roku. Później przez 200 lat panowało milczenie, aż wypłynął na światło dzienne w skarbcu Babura, założyciela dynastii Wielkich Mogołów w 1526 roku.
Wiadomo, że był w posiadaniu różnych radżów i książąt indyjskich. Jako zdobycz wojenna dostał się do Delhi i stał się własnością szacha Nadira, który w 1739 roku zawładnął tym miastem. W kontrybucji wojennej zabrakło jednak legendarnego diamentu (pokonany ukrył go w zwojach swojego turbanu). Dzięki obyczajowi, który nakazywał zwycięzcy zaprosić pokonanego na ucztę, podczas której na znak pokoju dokonywano wymiany turbanów, Nadir Szach zdobył podstępem cenny kamień. Następnie kamień przeszedł w ręce Afgańczyków.

W 1813 diament znalazł się w skarbcu władcy Lahaur. Po powstaniu sipajów w 1850 roku został skonfiskowany przez angielskie oddziały Kompanii Wschodnioindyjskiej wraz z innymi klejnotami koronnymi i ofiarowany królowej Wiktorii z okazji 250 rocznicy utworzenia Kompanii. Od tego czasu znajduje się w angielskim skarbcu koronnym. W 1911 roku Koh-i-noor został umieszczony w koronie królowej Marii, babki królowej Elżbiety II. Od 1937 roku zdobi koronę królewską Elżbiety, Królowej-Matki, która jest przechowywana w Tower w Londynie.
Diament Hope

Diament Hope z koeli pochodzi z Golkondy w Indiach. Uchodzi za największy barwny diament – szafirowoniebieski. Został kupiony w kopalni Kollur i przywieziony w 1668 do Francji przez Jeana Baptistę Taverniera. Następnie kupił go król Francji Ludwik XIV. Jest to błękitny diament o masie 112 karatów. Podróżnik nadał mu imię „Niebieski Tavernier”, a na francuskim dworze przez długie lata zwano go „Wielkim Niebieskim Diamentem”.
Kamień został oszlifowany, co zmniejszyło jego masę do 67 karatów. Ludwik XIV miał go na sobie tylko raz, Ludwik XV pożyczył go pani du Barry, a Ludwik XVI pozwolił Marii Antoninie nosić klejnot aż do czasu wprawienia go w Złote Runo. Do rewolucji francuskiej znajdował się w skarbcu koronnym.
Diament został ukradziony w 1792 r. w czasie włamania. Pojawił się dopiero w 1830r. w Londynie i został kupiony przez bankiera Henry’ego Philippa Hope’a, który nazwał go swoim nazwiskiem.

Diament nadal jednak podróżował. Trafił do sejfu nowojorskiego jubilera, później do rosyjskiego księcia. Był w skarbcu osmańskiego sułtana, a w 1911 r. został sprzedany przez Pierre’a Cartiera amerykańskiemu miliarderowi Edwardowi B. McLeanowi (właścicielowi Washington Post) za sumę 15 000 dolarów.

Nieszczęśliwe losy kolejnych jego właścicieli spowodowały, że zaczęto podejrzewać, że diament ten sprowadza nieszczęście na swego posiadacza. W 1958 r. jego ostatni nabywca, Harry Winston, najsłynniejszy amerykański jubiler, podarował go waszyngtońskiej Smithsonian Institution. Dzisiaj kamień, po oszlifowaniu, waży 44,4 karata i jest oprawiony w wisior.

Diament Cullinan
Największy znaleziony dotychczas diament nosi nazwę Cullinan. Znaleziono go w kopalni Premier Mine w Pretorii w 1905 roku. Frederic Wells, superintendent kopalni, który znalazł kamień podczas inspekcji, początkowo sądził, że padł ofiarą żartu i znalazł podłożoną przez dowcipnych kolegów dużą bryłę szkła. Kamień ważył 3106 karatów (621 g). Jego kształt, nieregularny ośmiościan z widoczną płaszczyzną odłupania wskazywał, że pierwotnie był on jeszcze większy. Cullinanem nazwano go na cześć Thomasa Cullinana, założyciela Premier Diamond Mining Co.
Kamień został zakupiony przez rząd Transwaalu za 150 tysięcy funtów i podarowany królowi Edwardowi VII z okazji 66. urodzin. Podczas transportu do Londynu diament był strzeżony przez uzbrojonych strażników, a jego podróż obserwowana była przez dziennikarzy i fotografów. W rzeczywistości z wielką pompą podróżowała atrapa, a prawdziwy diament został zwyczajnie wysłany pocztą.
Po pocięciu i oszlifowaniu uzyskano z niego 105 brylantów (9 dużych i 96 mniejszych) o łącznej masie 1063,63 karata. Podziału i oszlifowania dokonała amsterdamska firma Asscher Diamond Co. Przygotowania do obróbki kamienia trwały dwa miesiące. Zbadano go pod mikroskopem, starannie zaprojektowano sposób podziału, wykonano też specjalny komplet narzędzi, które miały posłużyć do pocięcia i oszlifowania. I tu zaczęły się schody.
10 lutego 1908 roku Joseph Asscher przystąpił do podziału kamienia. Podczas pierwszej próby przełupania kamienia pękło stalowe ostrze, a diament pozostał nietknięty. Przy drugiej próbie kamień podzielił się dokładnie według planowanej płaszczyzny, jednak Asscher zasłabł i następne dwa tygodnie spędził w szpitalu. Nic dziwnego, stanął wobec chyba najtrudniejszego zadania, z jakim musiał się kiedykolwiek zmierzyć szlifierz diamentów.
Największe spośród uzyskanych kamieni to Cullinan I, zwany też Gwiazdą Afryki, ważący 520,2 kr (ok.104 g) oraz Cullinan II (317,4 kr) – oba są własnością Korony brytyjskiej.
Historie słynnych brylantów są często bardzo zagmatwane – istnieją różne ich wersje, a prawda przeplata się z legendą. We wszystkich jednak widać, że diamenty mają moc ujawniania prawdziwej ludzkiej natury. Z jednej strony wrażliwość na piękno, z drugiej chciwość, okrucieństwo, zdolność do oszustwa, kradzieży, a nawet morderstwa.

Katarzyna Stępień
Źródła:
www.raulybarra.com www.pijarzy.pl www.pinezka.pl
Fot.sp17.edunet.tarnow.pl